Znalazłyśmy go latem, porzuconego na ulicy, ktoś zwyczajnie go wystawił. Nie miał jednej łopaty (część poroża), był klejony od szyi do garbu i był strasznie brzydki (jak dla mnie), miał czerwone odrażające oczy...ale moje dziecko go chciało więc go przygarnęłyśmy. Stał na półce wśród koni i kuców mojej Pociechy aż pewnego listopadowego dnia stwierdziłam, że muszę go przemalować - nie mogłam dłużej na niego patrzeć. W ukryciu przed moim dzieckiem, przemalowałam go na biało, lekko spryskałam brokatem w sprayu, domalowałam czarne oczy i przywiązałam wstążeczkę z dzwoneczkiem:).
Myślałam, że jak będzie się tak błyszczał to moja Pociecha będzie zadowolona. Niestety reakcja była inna - "Co ty zrobiłaś z moim łosiem??!!!" - Upssss:/
A matka zrobiła to
Po tygodniu dziecko przyzwyczaiło się do nowego wyglądu łosia:)
-Zielonooka
11 komentarzy:
biedne są dzieci matek estetek. Pozdrawiam:)
hehe :)) Niezłe!!! Wiem, coś o tym... :-)) A łoś wygląda obłędnie ;-)
gdyby się jednak nie spodobał, to ja go chętnie przygarnę ;)
Po liftingu jakoś bardziej do mnie przemawia, ale rozumiem pociechę :)
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka :)
hahahha, po liftingu łoś się uśmiecha!
O kurczę! Czy ten łoś nie osiwiał przypadkiem???:D Oczywiście żartuję, mnie się bardzo w tym nowym wcieleniu podoba :D
Hahahaha, no i coś Ty zrobiła z tym łosiem?:))))))
Hahahah. Zabawna historia.
Chyba lepiej mu w wersji "zimowej" :) te czerwone oczy... Czy łosie naprawdę mają czerwone oczy? :|
What a fun story! Your work is so beautiful!! Thanks for stopping by my blog and for your lovely comment!!
hahah
łoś wygląda niebo lepiej ale czerwone oczka... może trzeba było je zostawić ;)
...byłby to super-szczuro-łoś hahah
Prześlij komentarz